[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wtedy pojmowałem, dlaczego noc budziła w ludziach takie przerażenie. Dlaczego zaludniali
niewidzialne potworami. Szedłem przez czarną nicość, przez Kosmos  bo przecież ta czerń była
częścią czerni Kosmosu, od Bakczysaraju po Alfa Centauri, Andromedę i dalej, dalej, do końca
Wszechświata, za horyzont zdarzeń. I rozumiałem, że nicość wcale nie jest biała. %7łe ta pieprzona
kartka papieru zawsze nas oszukiwała.
Na drugi dzień, co dziwne, obudziłem się bez kaca. Pożegnałem się z Nikołajem, Kacapem i
Chachłaczką i posnułem na dworzec. Przez okna elektriczki patrzyłem, jak krajobraz staje się
śródziemnomorski. Włoski. Oliwkowozielone łagodne wzgórza. Pinie. To były Włochy, ale
radzieckie. Poradzieckie. To były Włochy zabudowane osiedlami z płyty i pustaków. Historia
alternatywna w całej rozciągłości. Dojeżdżaliśmy do Sewastopola.
W porcie wojennym rdzewiała radziecka flota. Oglądałem ją razem z Heike, Niemką z Kolonii,
która planowała snuć się z plecakiem z Niemiec aż po Władywostok. Spotkałem ją na dworcu, gdzie
bezskutecznie próbowała rozpytać się o drogę do centrum. Nie znała rosyjskiego, a po angielsku nikt
nie mówił. Postanowiliśmy, że miasto zobaczymy razem.
 Więc to tego się baliśmy przez całe te pięćdziesiąt lat  Heike patrzyła na zardzewiałą Flotę
Czarnomorską bujającą się na łagodnych falach i nie mogła się nadziwić  tej kupy złomu!
Niewiarygodne.
Robiła zdjęcie za zdjęciem. Nikt jej słowa nie mówił, że nie wolno czy że zakazane. Po porcie
snuli się jacyś oficerowie, patrzyli na obcokrajowców fotografujących perłę w koronie radzieckiej
armii i miałem wrażenie, że w ich twarzach jest coś z zażenowania, coś przepraszającego. Szeregowi
matrosi siedzieli rządkiem na ławce. Wyglądali jak przebierańcy, jak statyści czekający na klaps w
gejowskim teledysku  te czarne, rozszerzane spodnie, białe bluzy z marynarskimi kołnierzami,
czapki z napisem  Czernomorskij Fłot na otoku. Podeszliśmy, żeby pogadać. To znaczy  Heike
chciała gadać. Ja się zgodziłem potłumaczyć. Nigdy nie pojmowałem tej obsesji gadania z lokalnymi.
Czasem, znaczy, można słowo zamienić, ale co oni w gruncie rzeczy mogą powiedzieć ponad to, co i
tak widać. Wiadomo, że życie ciężkie, że kasy nie ma, że z robotą krucho, że burdel w kraju, że to i
tamto. Ale Heike chciała. No i dowiedziała się, że burdel, że ciężko, że kasy nie ma, i że do domu
daleko, bo to byli Rosjanie. Dali nam pocztówki do dziewczyn i poprosili o wysłanie, bo im nie wolno
opuszczać terenu portu. Idąc do skrzynki, czytaliśmy te pocztówki. To znaczy  ja czytałem. Na głos.
Były do bólu takie, jakie powinny być pocztówki chłopaków z wojska do dziewczyn. %7łe tęsknią i kilka
zawoalowanych erotycznych sugestii. Wsjo.
W ruinach Chersonezu Taurydzkiego, tam, gdzie Włodzimierz kniaz brał chrzest od Greków, gdzie
się zaczęła historia Trzeciego Rzymu, gdzie prawosławna Ruś się zaczęła, gdzie ruskie zetknęło się ze
starożytnym  impreza trwała, że ho-ho. Pomiędzy rozpieprzonymi murami starożytnego miasta
walały się szkła po szampanskoje igristoje, kiepy po papierosach, psie i człowiecze kupy. Słowiańskie
pary siedziały w antycznych gruzach, obejmowały się i patrzyły w morze.
I Heike, Germanka. Była niska, czarnowłosa i wyglądała bardziej na Węgierkę niż na Niemkę. Od
biedy na Francuzkę. Spacerowaliśmy tymi krymskimi Pompejami i uczyłem Heike podstawowych
rosyjskich słów. Bawiła się nimi, twierdziła, że fajnie okręcają się jej wokół języka. Z lubością
powtarzała słówka  kanieczna i  kak żywiosz , ale jej ulubionym słówkiem było  kacziestwa . Ja też
je lubiłem.
Długo przed Słowianami byli tu, na Krymie, tajemniczy Taurowie, którzy helleńskim jeńcom
rozbijali głowy maczugami, a pózniej im te głowy obcinali i wbijali na pale przed domami, żeby
domów jak psy strzegły. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl
  • i>
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juby.xlx.pl