[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tak kochaliście, co was skłoniło do wzięcia rozwodu?
Lisa wzruszyła ramionami i oparła się o krzesło z rezygnacją.
Nie doszłoby do rozwodu. Prędzej czy pózniej złapalibyśmy za słuchawki
telefonów. Taka próba sił. W głębi duszy wiem, że zgodziłby się na dziecko, którego
chciałam, byleby tylko mnie nie stracić. Jestem tego pewna: Dlatego to wszystko jest
takie idiotyczne.
Zamilkły. Ruth zerknęła na zegarek.
Pójdę zamienić parę słów z barmanem, a potem muszę ruszać na drugą stronę
Long Island.
A co się tam dzieje?
Ruth żachnęła się.
Nic się tam nie dzieje, nigdy. Ale tam właśnie będę mieszkać przez następnych
kilka tygodni.
64
Mieszkasz na Long Island?
Nie. Mam mieszkanko w Village, ale jutro zaczynają remont budynku, więc
zamieszkam u kuzynki i będę dojeżdżać do pracy.
Lisa pomyślała chwilę.
U mnie jest wolna sypialnia. Mała, nic szczególnego, ale chętnie cię ugoszczę.
Ruth popatrzyła na nią przez dłuższą chwilę.
To miło z twojej strony, że mnie zapraszasz. Najlepiej będzie, jak powiem wprost...
Jestem lesbijką.
Lisa powoli skinęła głową.
Chyba się tego domyślałam.
Naprawdę?!
Tak. Wyczuwam takie rzeczy. Masz partnerkę?
Nie, rozstałyśmy się parę miesięcy temu. Potem mnie postrzelili.
Lisa parsknęła śmiechem.
Czy istnieje jakiś związek między tymi dwoma wydarzeniami?
Nie, o ile nie wynajęła tego cholernego łajdaka. Dzięki za zaproszenie, ale
rozumiem, że chcesz to jeszcze przemyśleć.
Lisa szerokim gestem wskazała salę.
Ludzie są różni. Ty masz takie skłonności, ja mam takie. Jestem pewna, że
nie będę musiała zamykać drzwi sypialni ani drżeć ze strachu, że zaczniesz mnie
podszczypywać.
Nie ma obawy.
W takim razie nasz związek będzie platoniczny.
Ruth uśmiechnęła się po raz pierwszy w czasie tej rozmowy.
Ten goryl Crosby powiedziałby: Dzięki Bogu, że dał nam starego dobrego
Platona ... Idę do barmana.
Paddy zauważył, że Ruth zmierza w jego kierunku. Nawet na pięćdziesiąt kroków
odgadłby, że ma do czynienia z policjantką. Znał dobrze ich zwyczaje. Zaraz usiądzie
przy barze, błyśnie odznaką, a potem zacznie opowiadać, ilu to krewnych ma w starym
kraju. Wszyscy gliniarze postępują tak samo, mając do czynienia z barmanem-
Irlandczykiem. Teraz nawet czarnoskórzy i latynoscy policjanci znajdują kuzynów
w Dublinie. Ruth usiadła i wyciągnęła z kieszeni odznakę.
Sprawdziłam swoje drzewo genealogiczne i okazało się, że jestem praprawnuczką
Olivera Cromwella.
Paddy zaniemówił.
Wie pan, tego angielskiego generała, który kilkaset lat temu obrócił w perzynę pół
Irlandii.
65
Barman odzyskał głos.
Wiem kim był Cromwell, do cholery... Uśmiechnął się kącikami ust. No,
dobrze. A więc czym mogę pani służyć? Podać kanapkę z chili?
Ruth usiadła wygodniej na stołku.
Zna pan kobietę, z którą siedziałam przy stoliku. Zajmuję się sprawą zaginięcia jej
męża. Podobno znał go pan dobrze.
Wpadał tutaj od kilku lat, żeby się napić odparł Paddy, jakby ważąc słowa.
Zawahał się. Uważałem go za swojego przyjaciela.
W jakim stanie psychicznym był ostatnio?
Barman zaczął polerować lśniącą jak kryształ szklankę.
Pani Keen odeszła od niego, jak wiadomo. Zaskoczyło mnie to, i jego chyba też.
Zaczął pić więcej niż kiedyś. Nie żeby się upijać ani wygłupiać, ale zalać trochę robaka.
Rozmawialiśmy o tym nawet tego ostatniego wieczoru. Uznałem, że mam prawo.
Jak to przyjął?
Całkiem dobrze, jak na takiego faceta. Spodziewałem się, że mi wygarnie, ale on
jakby... ucichł, a potem wyszedł.
Ruth zamyśliła się.
Zauważył pan coś jeszcze tego wieczoru?
Paddy przerwał czyszczenie szklanki i spojrzał jej w oczy.
Zauważyłem coś już tydzień wcześniej... Doktor Keen był obserwowany.
Ruth wyprostowała się na stołku.
Przez kogo?
Paddy wskazał podbródkiem przeciwną stronę baru.
Przez faceta, który siadywał obok stolika, przy którym pani przed chwilą
siedziała.
Cały tydzień?
Cztery wieczory, łącznie z ostatnim.
Skąd pan wie, że ten mężczyzna obserwował doktora Keena? spytała Ruth.
Paddy nachylił się do niej.
Proszę pani, pracuję w tym barze dłużej niż chciałbym pamiętać. Wiem, co się
tutaj dzieje.
Rozumiem. Ale to ruchliwy lokal. Skąd ma pan pewność, że ten facet był tu cztery
razy?
Dzięki jego drinkowi.
Drinkowi?
Widzi pani, czasem dostajemy dziwne zamówienia. Kiedy ten człowiek wszedł po
raz pierwszy, spytał czy wiem, jak się robi Różowy Dżin.
A co to takiego?
66
Paddy wyjaśnił nie bez dumy.
Wiele lat temu odwiedziło ten lokal paru brytyjskich oficerów marynarki
wojennej; ich krążownik zawinął do portu z kurtuazyjną wizytą. Wybrali sobie ten bar
na bazę lądową. Można było odnieść wrażenie, że brytyjscy oficerowie marynarki nie
piją absolutnie nic poza Różowym Dżinem. Tak to wtedy wyglądało. Pokazali mi, jak
się go przyrządza. Trzeba wpuścić do szklanki cztery krople gorzkiej angostury i kręcić
szklankę, aż płyn osiądzie na ściankach. Wtedy dodaje się dżin i zalewa wodą. Zwykłą,
nie sodową. Nigdy więcej nikt tego nie zamówił, aż do czasu, kiedy zjawił się ten facet
w zeszłym tygodniu.
Brytyjczyk?
Nie, miał wyrazny bostoński akcent.
Jak wyglądał?
Zachowywał się jak prawnik albo pracownik banku. Siwe włosy, a właściwie
srebrzysto-siwe, gładko zaczesane do tyłu. Zaciekawiło mnie zamówienie, więc
miałem na niego oko. Już za drugim razem zauważyłem, że dyskretnie obserwuje
doktora Keena. Pojawił się kilka minut przed nim i wyszedł zaraz po wyjściu doktora.
Był krótkowidzem, więc kiedy przyglądał się doktorowi, zdejmował okulary. Kiedy
zauważał, że mu się przypatruję, natychmiast udawał, że czyta gazetę, ale zapominał
założyć okulary.
Ruth chrząknęła z uznaniem.
Mógłby pan być gliną. Powiedział pan coś doktorowi Keenowi?
Barman poczuł się nieswojo. Zaczął wycierać następną szklankę.
Nie. Widzi pani, wykombinowałem, że ten gość może być prywatnym detektywem
wynajętym przez panią Keen. Nie chciałem się mieszać w ich sprawy. Ale on zdaje się
nie był detektywem, prawda?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]