[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zwierzył mi się, bo jestem córką psychologa?
Nareszcie wszystko zaczynało układać się w sensowną całość. Kaitlyn
potrzebowała jeszcze tylko jednej informacji.
- Czy John podejrzewał Paula o kradzieże?
- Właściwie nie miał powodu. Do myślenia mógł mu dać jedynie fakt,
że przez jakiś czas Paul regularnie zaglądał do magazynu, a potem
nagle przestał. Tuż po przyjezdzie Johna.
- Właśnie wtedy Paul zaczaj chodzić na zebrania Anonimowych
Hazardzistów... - dopowiedziała Kaitlyn. - Nie rozumiem jednak
pewnej rzeczy. Dlaczego zarówno ty, jak i John, zachowaliście
milczenie w tej sprawie? Czy dla dobra firmy nie należało złożyć
raportu?
- Dla dobra Paula należało uznać sprawę za zamkniętą. Poświecił
firmie dwadzieścia lat życia. Owszem, noga mu się powinęła, ale wziął
się za siebie i zdołał wyjść z nałogu. To jest godne podziwu. - Ramona
popatrzyła na Kaitlyn z głębokim namysłem. - Zresztą, uważam, że
każdy zasługuje na to, by dać mu drugą szansę. Nie sądzisz?
ROZDZIAA CZTERNASTY
Kaitlyn zapukała do drzwi Claya. Oby tylko był! Jeżeli Paul wylatywał
skoro świt, nie mieli czasu do stracenia.
Nikt nie otwierał. Zapukała ponownie, tym razem gwałtowniej i
mocniej. Nadal nic. Upewniła się, że nikt jej nie widzi i przyłożyła
ucho do drzwi. Usłyszała odgłos włączonego wentylatora. %7ładnych
kroków.
Czubkiem buta uniosła brzeg wycieraczki, pod którą błysnął mały
złocisty kluczyk. W obawie, że gdy zacznie się zastanawiać, nie starczy
jej odwagi, podniosła go szybko, przekręciła w zamku, ale nie weszła
do środka, tylko zajrzała do pokoju.
- Clay? Halo! Jesteś w domu? Muszę z tobą pogadać.
Ciszę przerywał jedynie cichy szelest gazety leżącej na kanapie
naprzeciw wentylatora.
Kaitlyn zdecydowała się wejść do pokoju i zamknąć za sobą drzwi. Nie
wiedziała, co teraz. Czekać? Właściwie powinna domyślić się od razu,
że go nie zastanie, przecież nie zauważyła motocykla, który zazwyczaj
stał za garażem.
- Co się dzieje?
Odwróciła głowę. Clay wyszedł z sypialni w nieco pomiętym ubraniu,
uroczo rozczochrany. Widać było, że przed chwilą się obudził.
- Dowiedziałam się czegoś.
Niemrawo podszedł do kanapy, zrzucił gazetę na podłogę -i opadł na
poduszki.
- Tak? Czego?
Przysunęła sobie krzesło do kanapy i usiadła.
- Rozmawiałam z Ramoną. Opowiedziała mi dużo interesujących
rzeczy.
Clay oprzytomniał w ułamku sekundy. Usiadł prosto, a jego oczy
zalśniły.
- Dawaj.
- To Paul jest złodziejem - wypaliła Kaitlyn, nie siląc się na
subtelności. - Był nałogowym hazardzistą, desperacko potrzebował
pieniędzy.
- Paul Novak? - zawołał z niebotycznym zdumieniem Clay. - Jesteś
pewna?
- Wiem, mnie też było trudno w to uwierzyć. A jednak wszystko się
zgadza.
- Czekaj, powtórz mi dokładnie, czego się dowiedziałaś. Kaitlyn
zrelacjonowała przebieg rozmowy z Ramoną.
- Wiesz co? Nigdy bym nie przypuszczał, że powiem coś takiego, ale aż
żałuję, że udało się rozwikłać tę sprawę. %7łal mi faceta. Tyle lat być
wzorowym pracownikiem, a potem tak się stoczyć...
- Co zamierzasz zrobić? Clay zastanowił się.
- Najpierw porozmawiam z Paulem, a potem zawiadomię pana
McCashlina i zapytam o dalsze wytyczne.
- Wezwiesz policję?
- Jeszcze nie.
Kaitlyn przyglądała mu się badawczo.
- Nie rozumiem. Wyglądasz na przybitego, a przecież osiągnąłeś cel.
Przyjechałeś tu po to, żeby wykryć złodzieja mikroprocesorów.
- To ty rozwiązałaś zagadkę kradzieży, nie ja.
- Ja tylko trochę pomogłam - zastrzegła się. - Tak jak obiecałam panu
McCashlinowi. To ty wprawiłeś wydarzenia w ruch, wiedząc, że nic nie
zrobi się samo...
- I że trzeba brać sprawy w swoje ręce - dokończył i oboje wybuchli
śmiechem.
Clay popatrzył na nią z zachwytem.
- Pięknie wyglądasz, gdy się śmiejesz - wyznał, dotykając dłonią jej
policzka.
- Lepiej już pójdę. - Kaitlyn wstała. - Zostało ci mało czasu.
Z westchnieniem potrząsnął głową.
- Dlaczego ty zawsze musisz mieć rację?
- Cieszę się, że wreszcie to zrozumiałeś - odparta żartobliwie i ruszyła
do drzwi. Clay zerwał się.
- Pozwól, że cię odprowadzę - zaproponował z galanterią. W jednej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]