[ Pobierz całość w formacie PDF ]
najnowszymi odkryciami dotyczącymi powiązań Solo-mona
Burnecka z Sywellem. Właśnie zaczynała się odprę\ać, kiedy
uświadomiła sobie, \e Serena od jakiegoś czasu milczy i
spogląda na nią wyczekująco.
Zmarszczyła czoło.
- O co chodzi?
Czarujące rysy Sereny wykrzywił grymas niezadowolenia.
- Droga Annabel, czy\byś nie zamierzała podzielić się ze
mną swymi nowinami? Czekam tu i czekam, gadam jak najęta
i przez cały czas mam nadzieję, \e zaufasz mi na tyle, by się
zwierzyć. Ale ty nic nie mówisz, tym samym więc zmuszasz
mnie do zapytania wprost - czy to prawda?
Nie mogło być najmniejszych wątpliwości, czego dotyczy
to pytanie. Stało się właśnie tak, jak Annabel się obawiała.
Wieści o powrocie jej mę\a ju\ zaowocowały liścikami z
\yczeniami od kilkorga sąsiadów. A skoro zdą\yły dotrzeć do
Sereny, która dopiero co wróciła do Anglii, oznaczało to, \e
musiały rozejść się po całej okolicy.
- Rozumiem, \e mówisz o powrocie kapitana Letta?
Na twarzy Sereny odmalowało się powątpiewanie!
- No, Annabel, o co chodzi? Czy to nie powód do
wielkiej radości?
Annabel robiła, co mogła, ale nie była w stanie ani się
uśmiechnąć, ani powiedzieć niczego, co uspokoiłoby jej
gościa. Machinalnie uderzała palcami o blat stołu, usiłując się
opanować. Ku swojej konsternacji, we wzroku lady Wyndham
dostrzegła niepokój.
60
- Ty jesteś zrozpaczona! Och, Annabel, co się dzieje?
Czy myślisz, \e ju\ go nie kochasz?
Annabel poczuła w piersi ostre ukłucie bólu, a do oczu
napłynęły jej łzy. Jak to się stało, \e ta naiwna dziewczyna
przypadkiem odkryła przyczynę jej rozpaczy? Z trudnością
wydobywała słowa przez zaciśnięte gardło.
- To takie... trudne. Tyle lat! Są okoliczności, w których...
Głos ją zawiódł i poczuła ciepłe palce Sereny zaciskające
się na jej dłoni.
- Najdro\sza Annabel, proszę, nie płacz! Rozumiem cię,
przynajmniej tak mi się wydaje. W ka\dym razie wiem, co
znaczy niepewność. Nie rozpaczaj, błagam cię. Na to zawsze
masz czas. Przynajmniej znów jesteście razem. Będziecie mieli
mnóstwo okazji, \eby wszystko między wami się uło\yło.
Na wargi Annabel wypłynął dr\ący uśmiech.
- Mo\e. Wybacz mi, nie chciałam cię kłopotać.
- Ale\ to niemądre! Co ty sobie musiałaś o mnie myśleć.
Opowiadałam i opowiadałam o swoim szczęściu, a ty przez
cały czas się zamartwiałaś. To było nie do zniesienia.
- Nie, nie, Sereno. Bardzo się. cieszę z twego szczęścia.
Nie obwiniaj się, proszę.
Lady Wyndham nie zamierzała tego słuchać.
Wstała z krzesła, obeszła stół i mocno uścisnęła panią
domu.
- Posłuchaj! Nie będę nalegać, \ebyś mi o tym
opowiedziała, ale proszę, uwierz mi, kiedy ci mówię, \e będę
myśleć o tobie z wielką sympatią. Napisz do mnie, Annabel,
proszę! Jestem bardzo ciekawa twoich nowin. - Twarz
rozświetlił jej szczery uśmiech. - A wiesz, jak bardzo
Wyndhamowi zale\y na tym. \ebym nie miała powodów do
niepokoju. Musisz do mnie napisać, bo w przeciwnym razie
przyślę go tutaj, \eby na własne oczy zobaczył, co u ciebie
słychać. Obiecaj mi!
61
Annabel nieoczekiwanie dla samej siebie zło\yła obietnicę
choćby tylko po to, by pozbyć się poczucia winy
spowodowanego tym, \e obarczyła swoimi kłopotami to
młodziutkie szczęśliwe stworzenie. Zło\ywszy moc
serdecznych, czułych \yczeń, lady Wyndham wzięła czepek z
sofy i nakłoniła Annabel do odprowadzenia jej do powozu,
czekającego przed domkiem. Lord Wyndham, jak wyznała,
kategorycznie sprzeciwił się temu, by przejechała konno
niewielką odległość dzielącą Steep Ride od Bredington.
Annabel właśnie wymieniała po\egnalne uściski, kiedy pod
domek zajechał swoim faetonem kapitan Colton.
W mgnieniu oka zesztywniała, dręczona absurdalnym
uczuciem złości i zazdrości zarazem. Obok Hala siedziała, cała
rozpromieniona, mała Becky.
ROZDZIAA CZWARTY
W obecności gościa musiała trzymać język za zębami, a na
widok pełnego wyczekiwania spojrzenia Sereny poczuła się
zmuszona potwierdzić to\samość mę\a .
- Tak, to on. Chcesz, \ebym ci go przedstawiła?
- Zrób to, proszę. - Głos Sereny przeszedł w szept, a w
tonie dawało się wyczuć podekscytowanie. - Jest niezwykle
przystojny, Annabel. Z pewnością twoje uczucia do niego
od\yją!
W tym szczególnym momencie o uczuciach Annabel dla
Hala mo\na było powiedzieć jedno - na pewno nie miały nic
wspólnego z miłością. Nie skomentowała jednak słów
przyjaciółki, czekając na sposobność do przedstawienia nowo
przybyłego.
Słu\ący zdą\ył ju\ zeskoczyć ze stopnia z tyłu powozu i
podbiec do koni, a Hal właśnie wysiadał. Kiedy wyciągnął
ręce, by zdjąć Becky z faetonu, dziewczynka natychmiast je
62
odepchnęła, a jej pisk świadczył niezbicie o tym, \e zamierza
zostać tam, gdzie jest.
Lady Wyndham wybuchnęła śmiechem.
- Widzę, \e nie zmieniła się nic a nic, choć sporo urosła
od czasu, kiedy ją widziałam po raz ostatni.
Annabel zaśmiała się z przymusem.
- Stała się chyba nawet bardziej uparta, skoro ju\ o tym
mówimy.
- Ale jest taka śliczna, \e nikt nie będzie miał nic
przeciwko temu. Chciałabym, \eby moje dziecko było równie
zachwycające.
Ponownie przeniosła spojrzenie na powóz, do którego
kapitan wsiadł na powrót i właśnie rozmawiał cicho z Becky,
która zdą\yła ju\ pozbyć się czepeczka. Płomienne włosy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]