[ Pobierz całość w formacie PDF ]
popierdywania wuja Cięto, do nieba nie dochodzą dzwięki tak niegodne, ciotka Emilita
została bardzo osamotniona.
- Na samo dno jeziora Antela nikt jeszcze nigdy nie dotarł, ten, kto przepłynie jezioro
Antela, traci pamięć i skazuje się na wieczne potępienie, a ci, którzy utracą pamięć, nie mogą
być zbawieni, bo Bóg i święci pańscy przywiązują do pamięci wielką wagę, z pamięci rodzi
się cierpienie, ale również otucha.
Don Claudio Blanco Respino nie przepada specjalnie za doną Argentiną Yidueira, wdową
po Somozie, kobietą, która mówi więcej, niż potrzeba, plotkarstwo jest to brzydki nałóg,
który sprowadza na społeczeństwo wiele nieszczęść, o kurczę, ale frazes! plotkarstwo może
nawet spowodować wojnę, epidemię i inne katastrofy, don Claudio, szwagier jąkały
Yagamiana, siedzi zamyślony, a dookoła panuje taka cisza, że można by usłyszeć przelatującą
muchę, jezioro Antela jest pełne moskitów, żab i węży wodnych, a zmarli z Antiochii proszą
o przebaczenie bijąc w dzwony w noc świętego Jana, dzwony bardzo dziwnie brzmią spod
wody.
- Co za myśli! Widać gryzie mnie sumienie.
Don Bregimo Faramińas, ojciec panienki Ramony, grał na banjo z dużym zacięciem,
szkoda tylko, że umarł, Roquino, ten niedojda, który przez pięć lat nie wychodził z blaszanej
skrzynki pomalowanej jaskrawo w wężyki i meandry, dostaje lanie od swojej matki,
Secundina pali, kiedy nikt nie widzi, myje niedopałki w occie i przyrządza świetny tytoń,
holu w domu wuja Cięto nie czyścił żaden tam mężczyzna, tylko Secundina, naraiła ją
Remedios, szefowa z knajpy Rauca.
- To kobieta prymitywna, ale pracuje dobrze, a niedojda nie przeszkadza, bo wciśnie go w
jaki kąt i ten siedzi cały czas jak trusia, czasami nawet nie oddycha.
Panienka Ramona powiedziała do wuja Cięto:
- Remedios mówi, że żadnego mężczyzny nie ma, ale za to Secundina dobrze to wysprząta,
może przyjść zaraz jutro wczesnym rankiem.
- Dobrze, niech przyjdzie jutro punktualnie o dwunastej, ale nie wcześniej.
Matka panienki Ramony utopiła się w rzece Asneiros, niektórzy topią się nawet w
niedzielę, matka panienki Ramony była kobietą bardzo dystyngowaną i uduchowioną,
należała do tych kobiet, co to ciągle chcą umierać.
- Pamiętam, że zawsze podobały jej się wiersze Becquera.
- Nic dziwnego.
W domu wuja Cięto wszystko jest popsute i powywracane do góry nogami, pękła pompa
tłocząca wodę ze studni, prawie wszystkie szyby są porozbijane, w oknach zamiast nich
tektura i blacha tak samo jak na siedzeniu wiklinowego fotela, nie ma światła, telefon
wyłączony, a pajęczyny stają się coraz gęstsze, suka Wespora zdechła wyjąc, suka Wespora
wyła, gdyż wyczuwała podwójną śmierć, ciotki Jesusy i swoją własną. Secundina z pak i
papierów, jak również z żakietów, butów i ceraty, która miała chyba z dziesięć metrów
długości, zrobiła stos i podpaliła go, ale wtedy kiedy jej kazano, nie wcześniej, jedni wierzą w
zabobony, a inni nie, to kwestia gustu, jedni wierzą w cuda i w sanatoria, a inni nie, być może
zależy to również od poziomu wykształcenia, są bogowie subtelni i dobrze wychowani, jak
brodaty Sucellus i jeleniorogi Cernunnus, i bogowie prostaccy i zle wychowani, samo
wspomnienie ich imion przynosi nieszczęście, fala ignorancji zalewa nas wszystkich, a my
nie możemy temu zapobiec, nie potrafimy jej również ominąć, Robin Lebozan ostrzegł tamtej
nocy panienkę Ramonę:
- Ten zalew ignorancji sprowadzi bardzo przykre konsekwencje, Moncha, a ja nie znam
lekarstwa na tę truciznę.
- Ani ja, Robinie, miejmy nadzieję, że nas nie zagarnie.
Raimundo z Casandulfów nuci Serce Jezusa, kiedy się goli, serce Jezusa będziesz nam
królować, serce Jezusa ty nas zawsze prowadz.
- Nie umiesz nic innego?
- A tobie nie wszystko jedno?
Raimundo z Casandulfów nuci również hymn Falangi Twarzą do słońca, karlistowski
Oriamendi gwiżdże, bo nie zna słów, tak samo republikański Hymn Riego, z tym trzeba
raczej uważać, bo komuś może się nie podobać, Raimundo z Casandulfów nie zapomina o
białej kamelii dla panienki Ramony, widać, że smutek nie osłabił mu pamięci.
- Wez, Moncha, to jest jak odwieczny przywilej, żebyś wiedziała, że zawsze o tobie
pamiętam.
- Nie, Raimundino, ja wiem, że to jest odwieczny przywilej, tak jak mówisz, o odwiecznych
przywilejach nie pamięta się, podobnie jak o oddychaniu, ja jestem dla ciebie jak oddychanie,
to smutne, ale prawdziwe, a może to nawet nie jest smutne.
Baldomero Marvis Casares, Flakarz, ojciec Gamuzów, zawsze powtarzał, że tak samo
trudno jest stracić jak i zyskać, trzeba iść przez życie mocno stąpając po ziemi, tak, ale nie
należy przy tym robić zbyt wiele szumu i deptać blizniego, deptanie blizniego może zle się
skończyć, czasami błyskają ostrza, a nie każde ciało dobrze się goi, niektóre całkiem zle,
Nuncina Sabadelle chciała poznać świat, a dojechała tylko do burdelu, człowiek sobie myśli,
że musi zjeść wszystko, co mu dadzą, ale potem widzi, że nie, że nie uszczknie nawet
kawałeczka, i musi spuścić głowę, żeby go nie zatłuczono batem, nie jest łatwo przegrać i
dzielnie się trzymać, żaby z księstwa Tipperary nie mają czego zazdrościć żabom z jeziora
Antela.
- Dostał pan list od doni Argentiny?
- Tak, opowiada mi w nim o tych pilotach, proszę posłuchać: Jest to szkoła im. Yedrinesa,
gdyż tak nazywał się słynny pilot, którego organizatorzy festynów angażowali po to, by w
nocy pokazywał tysiące powietrznych akrobacji na swoim aeroplanie przystrojonym
kolorowymi żarówkami, już panu o tym mówiłem. Cóż to było za widowisko! Za składane
krzesełko płaciło się dwadzieścia pięć albo pięćdziesiąt centymów, w zależności od miejsca,
reszta publiczności, głównie dzieciarnia, stała dookoła. Nie nudzę pana?
- Nie, nie, proszę czytać.
- Dobrze. Kobiety były ubrane niezwykle elegancko, w wielkie kapelusze ozdobione
kwiatami i ptakami i suknie do kostek. Nazwiska pilotów... nie, tego już nie będę czytał, bo
pan to zna.
Historia pędzi jak spłoszony koń, jak chart za zającem, jak stonoga, białe i żółte kartki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]