[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To okrutne z pana strony, Baldy.
Phi! Pielęgniarki są gruboskórne. Wszystko po nich spływa. Albo podnosi palec i mówi:
Niegrzeczny! Niegrzeczny! Jak\ebym chciał usma\yć to babsko w oleju!
Proszę się tak nie ekscytować. To mo\e panu zaszkodzić.
Co u Henry ego? Wcią\ podbija wam bębenka?
Tak. Doprawdy trudno z nim wytrzymać. Staram się mu współczuć, lecz nie potrafię.
Wy kobiety! Bezlitosne istoty! Rozczulacie się naci martwym ptaszkiem i temu podobnymi
głupstwami, a jesteście twarde jak skala w obliczu piekielnych mąk jakiegoś biedaka.
To Shirley ma piekło na ziemi. On po prostu się na niej odgrywa.
A jak\e. Shirley to jedyna osoba, wobec której mo\e mu to ujść płazem. Po to się ma \onę, by
było na kim wyładować złość, kiedy się wpada w tarapaty. yle mówię?
Boję się potwornie, \e ona dostanie rozstroju nerwowego.
Pan Baldock prychnął pogardliwie.
Nie ona. Shirley jest twarda. Ma charakter.
Jest nieustannie spięta.
No, to chyba prawda. Có\, poślubiła, kogo poślubiła.
Nie wiedziała, \e jej mą\ zachoruje na poliomyelitis.
Przecie\ to by jej nie powstrzymało! Ale, ale. Doszły mnie słuchy o jakimś romantycznym
zawadiace, zjawiającym się tutaj z czułym po\egnaniem. No więc dowiem się czegoś więcej od
ciebie czy nie?
Baldy, jak pan to robi, \e nic się przed panem nie ukryje?
Nie zatykam sobie uszu. A poza tym od czego jest pielęgniarka, jeśli nie od donoszenia o
miejscowych skandalach?
To był Richard Wilding, sławny podró\nik.
No tak, z tego co ludzie mówią, dość porządne chłopisko. Choć głupio się przed wojną o\enił.
Jak chcesz wiedzieć, ze sławną kokotą z Piccadilly. Zaraz po wojnie musiał się jej pozbyć. Bardzo
się tym przejął i wcale mu się nie dziwię. Zrobić z siebie durnia, \eniąc się z taką? Ci idealiści!
58
On jest& jest bardzo miły.
Zakochałaś się w nim?
To jego powinna poślubić Shirley.
Och, znów ta Shirley. A ju\ myślałem, \e wreszcie i tobie ktoś wpadł w oko. Szkoda.
Ja nigdy nie wyjdę za mą\.
Tra ta ta ta powiedział pan Baldock ze złością.
4
Powinna pani wyjechać, pani Glyn Edwards poradził młody lekarz. Potrzebny jest pani
odpoczynek i zmiana klimatu.
To niemo\liwe oburzyła się Shirley.
Pani jest bardzo wyczerpana. Ostrzegam. Dostanie pani całkowitego rozstroju nerwowego,
jeśli nie zadba o siebie.
Nic mi nie będzie zaśmiała się.
Lekarz potrząsnął głową z powątpiewaniem.
Pan Glyn Edwards jest bardzo ucią\liwym pacjentem oświadczył zwięzle.
Gdyby tylko mógł choć trochę pogodzić się z losem westchnęła Shirley.
Tak, pani mą\ widzi wszystko w ciemnych barwach.
Nie sądzi pan, doktorze, \e to ja mu szkodzę? To znaczy, \e mo\e go denerwuję?
Pani jest jego zaworem bezpieczeństwa. To zbyt du\a odpowiedzialność, pani Glyn Edwards,
ale proszę mi wierzyć, wykonuje pani dobrą robotę.
Dziękuję.
Zostańmy nadal przy pigułkach nasennych. To dość du\a dawka, ale kiedy pacjenta zjadają
nerwy, powinien odpoczywać przynajmniej w nocy. I proszę pamiętać, nie nale\y zostawiać ich w
zasięgu ręki mę\a.
Twarz Shirley zbielała. Chyba nie myśli pan, \e on&
Nie, ale\ skąd przerwał pośpiesznie lekarz. Zapewniam panią, \e nie zaliczam pani
mę\a do grupy ludzi o skłonnościach samobójczych. Tak, wiem, od czasu do czasu powtarza, \e
chce ze sobą skończyć, ale to zwykła histeria. Nie, niebezpieczeństwo polega jedynie na tym, \e
ktoś wyrwany ze snu, na pół otumaniony, zapomina, \e połknął ju\ swoją dawkę i sięga po
następną. Dlatego proszę zachować ostro\ność.
Oczywiście, będę ostro\na. Po\egnała lekarza i wróciła do IIenry ego. Henry był w jednym ze
swych najgorszych nastrojów.
No i co? Co powiedział? Wszystko przebiega w zadowalający sposób, tak?! Pacjent jest, być
mo\e trochę poirytowany, ale nie martwmy się tym!
Och, Henry. Shirley osunęła się na krzesło. Czy nie mógłbyś czasami& być odrobinę
milszy?
Milszy? Dla ciebie?
Tak. Jestem tak bardzo zmęczona. Tak potwornie zmęczona. Gdybyś tylko mógł być&
proszę, choćby czasami& trochę milszy.
Ty, oczywiście, nie masz na co narzekać. Nie jesteś workiem pokręconych, bezu\ytecznych
kości. Z tobą jest wszystko w porządku.
Tak uwa\asz?
Czy lekarz przekonuje cię, \ebyś wyjechała?
Istotnie, obstaje przy tym, \e powinnam mieć jakąś odmianę i \e nale\y mi się odpoczynek.
A ty, jak przypuszczam, posłuchasz go! Miłego tygodnia w Bournemouth!
Nie, nie zrobię tego. Nigdzie nie wyjadę.
Dlaczego?
Nie chcę cię zostawić.
59
Nie dbam o to, czy pojedziesz, czy nie. Bo i jaki ja mam z ciebie po\ytek?
Nie zdaje mi się, by ktokolwiek miał powiedziała głucho.
Henry odwrócił niespokojnie głowę.
Gdzie są moje pigułki na sen? Ubiegłej nocy wcale mi ich nie dałaś.
Dałam, jestem tego pewna.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]