[ Pobierz całość w formacie PDF ]

młodzieńcze zauroczenie w coś o wiele bardziej gwałtownego i
niebezpiecznego.
Nie powinna była wracać do Niroli. Ale nie mogła przecież
odwrócić się plecami wobec takiego nieszczęścia właścicieli winnic.
136
ous
l
a
and
c
s
Zaczęła się buntować. Głupie zasady - wymyślone w czasach,
kiedy król był autokratą, który musiał kontrolować swoich krewnych,
by nie pozbawili go tronu - wciąż stały ponad prawem obowiązującym
w tym kraju.
Zamknęła z trzaskiem książkę, którą usiłowała czytać, i
przeniosła wzrok na morze, niebieskie i spokojne. Drobne fale
łagodnie omywały rozgrzany piasek. Słońce paliło z góry, złocąc jej
ciało zakryte tylko szortami i krótkim topem. Tym razem nie
znajdowała przyjemności w jego gorących promieniach. Jej dziadek
musiał zdawać sobie sprawę, ile kosztują go te stare zasady - kolejni
następcy tronu jeden po drugim zrzekali się swoich praw.
Ale Max nie złamie zasad rodu. Poczucie obowiązku jest w nim
głęboko zakorzenione. Dla mieszkańców Niroli poświęciłby życie.
Poza tym nie miała pojęcia, co Max właściwie do niej czuje.
Namiętność, tak, ale ludzie czują namiętność do kochanków, których
nawet nie lubią. Jej złość i desperacja były bezużyteczne i
bezproduktywne, zresztą podobnie jak użalanie się nad sobą.
Pomimo sennego upału Rosą wstrząsnęły dreszcze. Nie widziała
dla siebie nadziei. Musi znalezć jakiś sposób na wyleczenie się z tej
zakazanej miłości. Z czasem może zdoła pogodzić się ze stratą...
- Rosa?
Poczuła gwałtowną radość i odwróciła głowę. Max stał pod
pergolą, z twarzą ukrytą w cieniu bugenwilli.
- Co... co tutaj robisz?
137
ous
l
a
and
c
s
Wzruszył lekko ramionami i wyszedł na słońce. Wyglądał dość
ponuro, jakby podjął decyzję, która kosztowała go wiele
nieprzespanych nocy i bolesnych myśli.
Ale jego głos był pozbawiony emocji.
- W Niroli wszystko w porządku. Chciałem tylko zobaczyć cię
przed wyjazdem.
Rosa poderwała się z leżaka i rzuciła się w jego ramiona. Tylko
ten raz, pomyślała z determinacją, pozna go w najbardziej intymny
sposób. Chociaż nie ma dla nich przyszłości, istnieje terazniejszość.
Jeżeli w ogóle komukolwiek odda swoje dziewictwo, pragnęła, by był
to mężczyzna, którego kocha i pragnie od lat.
- Och, Max! - szepnęła wtulona w jego szyję, kiedy objął ją
mocno. - Tak za tobą tęskniłam.
- Ja też za tobą tęskniłem - wyznał głosem pełnym pożądania.
Potem przeklął, a kiedy Rosa przestraszona podniosła głowę,
zobaczyła jego wargi wykrzywione W pozbawionym radości
uśmiechu.
Odsunął ją delikatnie.
Upokorzona własną głupotą, opadła na najbliższy leżak i
skrzyżowała ramiona na piersi, na próżno starając się zakryć
odsłonięte ciało. Gdyby przynajmniej miała twarde krzesło, a nie
leżak, na którym tak miło się wyciągnąć. Dlaczego, no dlaczego nie
włożyła bluzki po wyjściu z wody?
Zerknęła na Maksa, który stał do niej bokiem. Z pewnością
dawał jej czas, by ochłonęła.
138
ous
l
a
and
c
s
- Musimy porozmawiać - rzekł beznamiętnie. Zmrożona jego
tonem spojrzała mu w oczy.
- O czym? - spytała jak najspokojniej.
- Przede wszystkim jest ze mną ekspert od systemów
zabezpieczeń, który sprawdza willę.
- Czy może być coś bezpieczniejszego niż willa? - zdziwiła się.
- Miałem do czynienia z paparazzi. - Starannie dobierał słowa. -
Jestem przewrażliwiony na tym punkcie. Nie da się wykluczyć, że w
willi jest założony podsłuch.
Rosa poczuła ciarki na grzbiecie.
- Dlaczego?
I dlaczego Max unika odpowiedzi na jej pytania?
- Miejscowi mówią, że co najmniej jeden obcy kręcił się tutaj i
usiłował wydobyć z nich coś na temat rodziny.
- Brytyjczyk? - spytała bez namysłu.
- Tak. - Rzucił jej przenikliwe spojrzenie. - Widziałaś kogoś?
- Być może - odparła ostrożnie. - Gospodyni mi o nim
wspominała. Wczoraj chyba zrobił mi zdjęcie w wiosce.
Max zmarszczył czoło.
- Więc wie, że tutaj jesteś, a teraz pewnie wie także o mnie. -
Znowu obrzucił ją badawczym wzrokiem i wzruszył ramionami. - Nie
przejmuj się. %7łeby tutaj zajrzeć, musiałby wynająć helikopter, a to mu
się nie uda. - Potem nagle zmienił temat. - Wyglądasz o wiele lepiej.
Ani śladu siniaków. Boli cię jeszcze?
139
ous
l
a
and
c
s
- Nie, wszystko w porządku. Max, o co chodzi? Mam wrażenie,
że jesteś... jakiś inny.
Usłyszawszy te słowa, zaśmiał się dość nieswojo i usiadł w
pewnej odległości do Rosy.
- Pewnie dlatego, że czuję się jakoś inaczej. Muszę ci coś
powiedzieć.
Rosa zwilżyła wargi. Podświadomie czuła, że jej się to nie
spodoba.
- Mów - rzuciła szorstko. Max patrzył w bok.
- Wygląda na to - zaczął spokojnie - że ja i moi bracia nie
jesteśmy tak naprawdę wnukami króla.
Rosa była pod wrażeniem jego chłodnej rzeczowej relacji.
Wiedziała, że jej zmienne emocje znajdują odbicie na jej twarzy. Było
tam zdumienie, potem szok, wreszcie przerażenie, kiedy zdała sobie
sprawę, do czego prowadzi to odkrycie.
Max zakończył, mówiąc:
- Nie mogłem pójść do króla z fotografią jako jedynym
dowodem, więc zrobiliśmy z Giovannim test DNA. Ostatecznie
udowodnił, że to on jest moim dziadkiem.
- Rozumiem - powiedziała cicho, patrząc na swoje splecione
dłonie. - Co... teraz zrobisz?
- Wyznam wszystko królowi.
Rosę ogarnął chłód na myśl o dumnym autokratycznym starcu,
który był jej dziadkiem. Krew Fierezzów znaczyła dla niego
wszystko.
140
ous
l
a
and
c
s
- Przecież nie ma nikogo innego. Co on zrobi?
- Każe mi się wynosić z Niroli i nigdy już tu nie wracać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl