[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podwórzu, sącząc piwo i użalając się nad własnym losem.
A przecież powinien raczej gnać od klubu do klubu
w poszukiwaniu Diany i Jocko. Nie był w stanie zrobić
tego sam. Tam, u siebie, nigdy nie chodził do klubów.
Wolał słuchać muzyki w jakimś miejscu, gdzie nie trzeba
ryczeć, żeby zamienić z kimś parę słów. W klubach można
było poderwać dziewczynę na pół godziny, i to też mu się
niepodobało.
Clint nie miał nic przeciwko seksowi. Dziewczyny mają
jednak;to do siebie, że nawet jeśli przychodzą tylko na
jedną noc, wydaje im się, że mają prawo oczekiwać czegoś
więcej niż tylko fizycznej bliskości. Może zresztą na to
zasługiwały? Może oddając mu swoje ciało, miały prawo
spodziewać się w zamian jego duszy? Clińt nie życzył so
bie, żeby ktoś zgłębiał jego tajemnice.
Rodzina dysfunkcyjna, pomyślał, krzywiąc się z nie
smakiem. Skąd, u licha, Jessie wytrzasnęła to obrzydliwe,
medyczne określenie? Przecież pochodził z dobrej, przy
zwoitej rodziny, scementowanej miłością. Jeżeli już ktoś tu
był chory, to raczej społeczeństwo, które zniszczyło jego
rodzinÄ™.
Jakiś niski, męski głos wdarł się w jego rozmyślania.
Kobieta odpowiedziała z wyraznym południowym akcen
tem. Clint rozpoznał głos kelnerki z baru U Flynna", która
powiedziała mu o wolnym mieszkaniu w Bachelor Arms.
Pociągnął łyk piwa i wbił wzrok w zacementowany basen.
Nie był w nastroju na pogawędki z kelnerką i jej chło
pakiem.
Anula & Irena
scandalous
Kroki przybliżyły się i Clint uświadomił sobie, że tylko
jedna osoba idzie przez podwórze. Westchnął i zaczął się
zastanawiać, czy lepiej odejść, czy może pogadać z natrę
tem. Nie chciało mu się jeszcze wracać dó pustego miesz
kania. Nie uśmiechało mu się spędzać reszty wieczoru
przed tym upiornym lustrem. %7Å‚ drugiej strony, naprawdÄ™
nie miał ochoty na towarzystwo.
Zanim jednak zdążył podjąć jakąś decyzję, mężczyzna
podszedł do niego i zagadnął go kordialnie:
- No, no, a kto to taki?
Clint podniósł wzrok.
Mężczyzna musiał mieć jakieś czterdzieści parę lat. Był
przystojny i niezwykle elegancki. Clint nie znał się na stro
jach - nosił dżinsy i koszule - ale i on potrafił stwierdzić,
że garnitur nieznajomego musiał kosztować fortunę.
- Czy mogę panu w czymś pomóc? - zapytał męż
czyzna.
- Nie, dziękuję.
- Widzi pan, ten dziedziniec należy do Bachelor Arms.
Nikt poza jego mieszkańcami...
- Ja też tu mieszkam.
- Ach, wobec tego nie ma sprawy. - Nieznajomy
uśmiechnął się, zajrzał Clintowi w twarz, a potem powie
dział: - Pan jest 1G, prawda?
- Nie - odburknÄ…Å‚ Clint. -Nie ja, tylko moje mieszkanie.
- Bobbie-Sue mówiła mi, że ktoś się właśnie wprowa
dził. Jestem Theodore Smith. Witamy w Bachelor Arms.
- Mężczyzna wyciągnął rękę.
Clint nie miał innego wyjścia, jak ją uścisnąć.
- Clint McCręary - mruknął.
Niestety, nie udało mu się zniechęcić Theodore'a Smi
tha, który rozsiadł się naprzeciw Clinta, zakładając nogę na
Anula & Irena
scandalous
nogę. Jego skórzane mokasyny miały cienkie, niepraktycz
ne podeszwy. Pod marynarką nosił jedwabną koszulę. Pa
trzył na Clinta podejrzliwie, a zarazem z ciekawością.
- A więc, Clint, witamy w Bachelor Arms.
Clint rozciągnął usta w sztucznym uśmiechu, a potem
upił kolejny łyk piwa.
- No i co, widziałeś go już? - zapytał nagle Theodore,
- Ducha? - spytał Clint, zastanawiając się, czy może
ten elegant był autorem głupiego kawału. - Nie - skłamał.
- Ja też nie - przyznał Theodore. -1 bardzo się z tego
cieszę. Dostałem od życia to, czego chciałem, więc gdy
bym go teraz zobaczył, pewnie spełniłyby się moje najgor
sze obawy. Tak czy inaczej, odważny z ciebie facet, Clint.
Ten ostatni lokator...
- Słyszałem. Zobaczył tę zjawę i uciekł.
- Dobrze, że ciebie nie wypłoszyła. - Theodore rozparł
się na ławce, dając tym do zrozumienia, że szykuje się do
dłuższej pogawędki.
Skąd jesteś? - zwrócił się do Clinta.
- Z Nowego Jorku - mruknÄ…Å‚ Clint,
- Naprawdę? - ucieszył się Theodore. - Kocham to
miasto. Tam się żyje zupełnie inaczej.
Clint milczał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]