[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Czemu aż tak ci na tym zależy?
- Ze względu na Henryego.
- Nie tylko - odparował.
Chrissy obróciła się na pięcie i pomaszerowała w stronę
wind, rzucając tylko przez ramię:
- Mężczyzni to egoiści. Podążył za nią.
- Daj spokój. Naprawdę myślisz, że ona mogłaby mi się
podobać?
Dla niego Margaret stanowiła zaprzeczenie kobiecości,
gdyż była zimna, powierzchowna, wyrachowana - z kolei
Chrissy pociągała go swoim ciepłem, bezinteresownością,
S
R
prawdziwą głębią duszy. Dopiero w tym momencie uzmy-
słowił sobie, że jego zainteresowanie tą dziewczyną wy-
kracza daleko poza zwykłe pożądanie, co stanowiło dość nie-
pokojące odkrycie. Jednak nawet poczucie zagrożenia nie
mogło go powstrzymać.
Drzwi windy otworzyły się, lecz nim Chrissy zdążyła
wejść do środka, Nate znalazł się tuż obok, ujął ją za ra-
miona.
- Naprawdę wierzysz, że byłbym do tego zdolny? Powiedz
szczerze.
- Właściwie chciałabym tak myśleć, ale... Ale rzeczywiście
jakoś nie bardzo w to wierzę.
- Ponieważ wiesz, że to ty mi się podobasz i to ciebie pra-
gnę.
I ty też mnie pragniesz, pomyślał, gdyż od początku wi-
dział i u niej oznaki pożądania. Może więc już nic nie tłuma-
czyć, tylko pokazać? Powiedzieć wymowniej niż za pomocą
słów?
- Ponieważ wiesz... - ciągnął - .. .że chcę... tego. Gdyby się
cofnęła lub dała choćby najmniejszy znak, że sobie nie życzy,
zatrzymałby się natychmiast, lecz nic podobnego nie nastąpi-
ło. Cały tydzień frustracji i trawiącego ich głodu dał o sobie
znać, gdy ich ciała wtuliły się w siebie, gdy usta odnalazły się
chciwie, żądając tego, czego dotąd sobie odmawiały.
Czuł dotyk jej miękkich warg, tak cudownie uległych, gła-
dził ją po szyi i po ramionach, pragnąc zedrzeć z niej ubranie
i napawać się nią bez przeszkód.
S
R
- Masz taką gładką skórę... - wyszeptał. - Pragnę cię. Od-
kąd tylko cię zobaczyłem.
I pragnął jej coraz bardziej. Pocałował ją, żeby zaspokoić
pragnienie, tymczasem tylko je podsycił. Im więcej od niej
dostawał, tym więcej chciał brać. W dodatku chciał nie tylko
fizycznego zaspokojenia, ale także innych rzeczy, które mo-
gły mu poważnie zagrozić.
- Teraz ty mnie pocałuj - zażądał.
- Nate... - szepnęła, a zabrzmiało to tak seksownie, że po-
całował ją jeszcze namiętniej, zaś Chrissy bez śladu wahania
odpowiedziała z równym zaangażowaniem.
Ośmielony w ten sposób, na chwilę przesunął chciwe dło-
nie na jej fantastyczną pupę, jednocześnie wyobrażając sobie
ich dwoje w domku dziadka, gdzie kochałby się z nią noc po
nocy, noc po nocy... Tylko że on nie miał zwyczaju wiązać
się na dłużej, lecz w ramionach Chrissy dziwnie łatwo o tym
zapominał. Musiał odzyskać panowanie nad sytuacją, zanim
przepadnie, zanim poleci w przepaść.
- Powiedz mi... co masz w torbie - rzekł zmienionym gło-
sem.
- Powiedz mi, czemu wtedy wyjechałeś - odparła bez tchu.
- Nie mogę. - Pogładził ramiona Chrissy, żałując, że musi
dotykać jej przez ubranie. - Co to za papiery?
- Ty możesz mieć swoje sekrety, tak? A ja swoich nie? -
Wyrwała się z jego objęć.
Nate nie próbował dotknąć jej ponownie, chociaż ogrom-
nie tego pragnął.
S
R
- Skoro już koniecznie musisz wiedzieć, to pracuję nad
czymś, do czego Henry przywiązuje dużą wagę - zdradziła. -
To jego pomysł i nie ma nic wspólnego z firmą, więc nie wi-
dzę powodu, dla którego miałabym ci wszystko tłumaczyć.
Nate jednak widział taki powód, dlatego zamierzał w koń-
cu poznać odpowiedz na swoje pytanie.
- Już pózno. Odwiozę cię do domu.
- Nie ma potrzeby. Gertie... Przerwał jej:
- Nie przyjechałaś dzisiaj samochodem.
Wiedział o tym, ponieważ Chrissy przyszła do pracy wcze-
śniej od niego, lecz Nate nie zauważył rano na parkingu jej
żółtego wozu.
- To prawda, zapomniałam, że jestem dzisiaj bez sa-
mochodu. .. Ale to nic nie szkodzi, pojadę komunikacją miej-
ską, nie musisz mnie podwozić.
- Kiedy to żaden kłopot.
Nacisnął przycisk od windy, a kiedy drzwi się otworzyły,
ujął Chrissy za łokieć i wprowadził do środka. Kiedy drzwi
zamknęły się, Nate nie cofnął ręki. Chrissy również nie.
- Zresztą i tak chciałbym poznać twoje siostry, bo rozu-
miem, że one dość dobrze znają Henryego.
Nagle uświadomił sobie, że właśnie zaczął się weekend,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]