[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyszło olśnienie. Nie, to nie sen. Szwajcarski książę o błękitnych
oczach oświadcza się. Prosi o rękę... Lee Gresham.
- Jeśli wybierzesz ten - ciągnął Raoul, wkładając jej do drugiej
dłoni sygnet z herbem, ułożonym misternie z najszlachetniejszych
kamieni - czekają cię pewne obowiązki, jako że zostaniesz małżonką
księcia Raoula Mertiera Bergeret d'Arillac. Zamieszkasz w zamku nad
jeziorem Neuchatel i wszystkie nasze dzieci będą nosić tytuł książęcy.
- Ale po co wybierać? - spytała cichutko Lee. - Przecież w Stanach
pona
ous
l
a
d
an
sc
byłbyś nieszczęśliwy.
- Mon amour- wyszeptał wzruszony Raoul, ujmując jej twarz w
dłonie. - Z tobą wszędzie będę szczęśliwy. Kocham cię, Lee. To przyszło
nagle, ale będzie trwać wiecznie. Powiedz, czy ty...
- Tak! - krzyknęła, czując nagle, że ogarnia ją nieprzytomna radość.
- Przecież wiesz dobrze, że cię kocham! Ale nie mogę uwierzyć, że ty...
że ty też mnie kochasz!
- Je t'aime - szepnął Raoul, pieczętując swą deklarację gorącym
pocałunkiem. Tak gorącym, że nagle oboje znalezli się na dywanie.
Pierścionki wysunęły się z dłoni Lee. W plątaninie rąk i nóg tylko usta,
głodne i nienasycone, znały dokładnie drogę do drugich ust.
- Kochany! - szeptała Lee - Jak ja płakałam przez ciebie! Dziś,
przed domem, w samochodzie... Płakałam, bo nie wiedziałam, jak bez
ciebie żyć...
- Widziałem - przyznał się Raoul, głaszcząc jej jasne loki. - Byłem
pewien, że to z powodu rodziców. Myślałem, że wolisz być sama.
- Nigdy o nich nie zapomnę, Raoul, ale dziś... dziś płakałam przez
ciebie. Bo ciebie ze mną nie było.
- Jestem już, Lee, i będę zawsze.
- A ja cały czas byłam przekonana, że ty kochasz się nieszczęśliwie
w Sophie.
- Głuptasie! - wykrzyknął ze śmiechem Raoul, obejmując ją jeszcze
mocniej. - Nigdy nic nie czułem do Sophie, ani ona do mnie. Zaprosiłem
ją do Zermatt, żeby ją zniechęcić, rozumiesz? Miałem nadzieję, że jak
pona
ous
l
a
d
an
sc
pochodzi po górach, odechce się jej małżeństwa z alpinistą! To był
pomysł Philippe'a. Byłem wściekły, że Sophie nie przyjechała. Ale kiedy
zobaczyłem ciebie... wtedy zaczęły dziać się ze mną dziwne rzeczy.
Wiedziałem, że nie pozwolę ci odejść. Och, Lee, pragnąłem cię od
pierwszej chwili. To cud, że wtedy, kiedy prawie wylałaś tę herbatę w
sypialni, nie rzuciłem się na ciebie.
- Nie wiem, czy bym się broniła - wyznała uczciwie, tuląc twarz do
jego ramienia. - Raoul, myślałam o tobie dzień i noc. Tak się bałam, że
twoi rodzice każą ci się szybko ożenić z jakąś arystokratką. Ja... ja wciąż
nie mogę uwierzyć, że chcesz mnie poślubić!
- Nawet nie wiesz jak bardzo! - roześmiał się Raoul. - Ma chere,
przecież dałem ci aż dwa pierścionki!
- Rzeczywiście.
- A rodzicom powiedziałem, że nie jesteś księżną, ale królową.
Królową mego serca. I władasz nim niepodzielnie. Ten argument był nie
do zbicia. Rodzice bardzo chcą cię poznać.
- Och, Raoul. Musisz mi jednak opowiedzieć, co się działo po
moim wyjezdzie. Nie miałeś kłopotów?
- Ależ skąd! Nie na darmo jesteś taka śliczna! Moja popularność
jeszcze wzrosła, a o kompromitacji nawet nie było mowy, skoro Sophie
od razu wyszła za mąż! Państwo młodzi bawią teraz w Grecji. Mon
amour, a my wracamy do domu, przedstawię cię mojej rodzinie i
natychmiast szykujemy się do ślubu. Lee, nie wyobrażam sobie już ani
jednego dnia bez ciebie.
pona
ous
l
a
d
an
sc
I to była prawda, w którą Lee nie miała prawa wątpić.
- Raoul, kocham cię nieprzytomnie.
- Ja też... nieprzytomnie - powtórzył szczęśliwy Raoul i
ucałowawszy mocno Lee, sięgnął do kieszeni. - Proszę. Madame
Simoness przysłała do zamku list do ciebie.
- Ojej, to pismo Sophie.
Szybko rozerwała kopertę i zaczęła czytać na głos:
Ma chere amie!
Twój wspaniały list zachowam na całe życie. Jeśli czytasz te słowa,
to znaczy, że jesteście teraz razem. Ty i Raoul. Na pewno czujesz się
zaskoczona, skąd wiem, co się stało. Od madame Simoness. Przecież ona
mnie także trochę lubi, choć wiadomo, że najbardziej kocha Ciebie!
Lee roześmiała się i potrząsnęła głową.
- Nieprawda!
A Raoul na pewno od razu zorientował się, że jesteś najprawdziwszą
księżniczką i pokochał cię od pierwszego wejrzenia. Czy tak?
- Nie tylko dlatego - wymruczał Raoul, całując Lee w szyję. - Ale
na pewno naprawdę, i od pierwszego wejrzenia. To nie ulega wątpliwości.
pona
ous
l
a
d
an
sc
Brakuje Ci tylko tytułu. Po prostu urodziłaś się po niewłaściwej
stronie Atlantyku! Lee, nie wahaj się. Raoul powinien być Twoim mężem,
tylko Twoim! Myślisz, że...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]