[ Pobierz całość w formacie PDF ]

usłyszała wewnętrzny głos. Nie teraz, odpowiedziała. Teraz wraca do
szpitala. Zresztą zważywszy na wszystko, co się działo w ostatnich dniach,
czy to dziwne, że w tym momencie nie ma ochoty czytać listu od zmarłej
kobiety? Ale czy kiedykolwiek będzie na to dobry czas?
139
R
L
T
ROZDZIAA DZIESITY
Niezdecydowana podniosła kopertę. Nagle uświadomiła sobie, że
zawartość listu wisi nad jej głową niczym przysłowiowy mecz, który zaraz
spadnie. No dobrze, uznała, teraz albo nigdy.
Rzuciła torbę na podłogę, usiadła na brzegu łóżka i biorąc głęboki
oddech, rozerwała kopertę.
Droga Saro!
Jeśli czytasz ten list, to znaczy, że mnie nie ma. Wiem, że musisz być
zdruzgotana myślą, że Cole jest ojcem mojego syna. Może tamtego wieczoru
postąpiliśmy zle, ale z tego zła narodził się cud  Brody. Bardzo szanuję
Twojego męża. Jedyne miłe wspomnienia, jakie mam z dzieciństwa, dotyczą
właśnie jego.
W trakcie tych paru godzin, które spędziliśmy razem, Cole mówił tylko o
Tobie. Nie będzie Ci łatwo wybaczyć jemu i mnie, ale ze względu na Cole  a i
jego syna mam nadzieję, że się na to zdobędziesz. Widzisz, tamtego weekendu
nie było przy nas tych, których potrzebowaliśmy, dlatego zwróciliśmy się ku
sobie.
Jeśli czytasz ten list, to znaczy, że nie jestem już częścią życia mojego
syna. Ucieszyłabym się, gdybyś razem z Cole em zajęła się Brodym. Wiele
osób mogłoby go wychowywać, ale ja wybieram Was. Cole jest wyjątkowym
człowiekiem, a skoro poślubił Ciebie,
Ty też musisz być wyjątkowa. Z tego powodu i ponieważ wierzę, że
Brody będzie potrzebował Was obojga, proszę, abyś otworzyła dla niego
swoje serce. Twój wspaniały silny mąż sam nie zdoła wychować dziecka. Ty,
Saro, musisz mu pomóc. Wierzę, że doskonale podołasz zadaniu.
140
R
L
T
Czas biegnie tak szybko. Mam nadzieję, że nie tylko będziesz mówiła
mojemu synowi, jak bardzo go kochałam, ale że sama również go pokochasz
matczyną miłością. Brody jest kimś więcej niż zlepkiem mnie i Cole a. Jest
niewinnym dzieckiem, czystą kartą czekającą na to, abyś Ty, Saro, pięknie ją
zapisała.
Kiedyś, może niedługo, wybaczysz nam, że sprawiliśmy Ci ból, i
pomyślisz o mnie ciepło.
Bądz zdrowa, Ruth
Sara otarła z policzków łzy. Wcale nie miała poczucia, że jest najlepszą
osobą, aby wykonać zadanie, które Ruth jej powierzyła, ale właśnie ją Ruth
wybrała. Zatopiona w myślach wróciła do szpitala. Dwaj mężczyzni jej życia
spali przytuleni. Może Brody nie odziedziczył jej genów, ale patrząc na niego,
wiedziała, że patrzy na swojego syna. Nie mogła się doczekać, kiedy Cole się
obudzi, aby podzielić się z nim tą wiadomością.
Nie wiedział, co go obudziło, ale kiedy otworzył oczy, zobaczył Sarę,
która siedziała na kanapie.
 Długo spałem?
 Jestem tu od godziny.
 Czyli długo. Co robiłaś?
 Czytałam. Dzwoniłam.
 Do rodziców?
 I do dzieci Dorothy. Wygarnęłam im, co o nich myślę.
 Nie złożą pozwu?
 Zadzwoniłam jako przyjaciółka Dorothy, nie jako pielęgniarka.
Powiedziałam, że zbliżają się święta i choćby z tej okazji powinni dać jej
szansę odpokutować winę.
 I co?
141
R
L
T
 Nie wiem. Zobaczymy.
 Moja dzielna żona.  Cole, zdrętwiały, zmienił pozycję.  Ależ on
ciężki. Spróbuję położyć go do łóżeczka.
Brody nawet nie otworzył oczu, jedynie westchnął cicho.
 Jadłaś kolację?
 Nie. Przyniosłam ci kanapkę. Bułkę żytnią z szynką.
Jedząc, Cole obserwował Sarę, która wpatrywała się w chłopca. Miał
wrażenie, jakby zaszła w niej jakaś zmiana. Wydawała się spokojniejsza,
bardziej pogodzona z losem.
 To prawda, jestem  przyznała, kiedy o tym wspomniał.  Tu w
szpitalu, martwiąc się o Brody ego, po raz pierwszy poczułam się jak jego
matka. Wreszcie zrozumiałam, że biologia nie ma znaczenia. Każdy może
zostać rodzicem, ale nie każdy może wychować dziecko.
 A nie mówiłem?
 Mówiłeś, ale musiałam sama do tego dojrzeć. Poza tym przeczytałam
list Ruth.
 I?
 To musiała być niezwykła kobieta. Chciałabym wychować
Brody ego na człowieka, z którego byłaby dumna.
Cole miał ochotę krzyczeć z radości, ale bał się, że wszyscy się zbiegną
zaniepokojeni hałasem  pielęgniarki, zespół reanimacyjny. Zamiast więc
krzyczeć, odłożył kanapkę, wstał i zgarnął Sarę w ramiona. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl