[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i zastanawiałem się, jakiego rodzaju rzeczy lubi robić.
Popijałem drinka, czując gromadzącą się we mnie energię. Nigdy
dotąd nie wyglądała tak dobrze. Miała na sobie tę kombinację z
szalami, taką samą jak moja pierwsza tego wieczoru dziwka, jednak
na niej wyglądało to obiecująco. Odesłała z kwitkiem kilku facetów i
przyglądała się tancerzom. W tym lokalu występowali tancerze na
żywo, nie z wideo, mężczyzna i kobieta w cielistych trykotach, za
szybą w przeciwległej ścianie. Byli w tym dobrzy, poruszając się
wokół siebie we wszelkiego typu pozycjach, ani razu nie dotykając
się. No tak, narastała we mnie energia.
Podwinąłem mankiety rękawów, aby łatwo było zobaczyć mą
przewieszkę i wstałem. Wówczas poczułem w sali woń innej Igły.
Popatrzyłem w stronę drzwi, lecz nikt nie wchodził. Był to ktoś już
znajdujący się w lokalu, ale nie wiedziałem kto. Wszystkie Igły
wydzielają wskazniki zapachowe, żeby nie natrafić na siebie
wzajemnie. Było to dla mnie ostrzeżeniem, aby nie zdradzić się z
moim zamiarem.
Usiadłem z powrotem na krześle i czekałem. Jakiś mężczyzna
usiadł obok mej damy i próbował skłonić ją do rozmowy, a ja
pomyślałem przez drwi nie będę jej miał. Jednak spławiła go. Pięć
minut pózniej wybrał sobie inną dziewczynę i zniknął z lokalu, a
wskaznik zapachowy razem z nim. Znowu odzyskałem dobre
samopoczucie. Przynajmniej jednej Igle nie ma zamiaru odmówić.
Wstałem i obok niej przeszedłem do sąsiedniego stolika.
Siedziało przy nim kilka osób, rozmawiających ze sobą jak starzy
przyjaciele. Stanąłem plecami do niej, niemal dotykając jej,
pochyliłem się, by zagadnąć jednego z mężczyzn przy stoliku. Wcale
go nie znałem, ale nie miało to żadnego znaczenia. Mogłem dzięki
temu odczytać jej wskazniki wydzielania wewnętrznego. Swój układ
przyciemniłem na tyle, że mężczyzna, którego zagadnąłem, z całą
pewnością me mógł mnie zapamiętać. Stałem się po prostu łagodnym
głosem z tłumu.
Udawałem, że go znam, potem przeprosiłem za pomyłkę i
podszedłem do baru. Kiedy za chwilę wróciłem, byłem już facetem w
typie, w którym gustuje moja dama.
- Czy mogę się przysiąść? - zapytałem. Omiotła mnie
wnikliwym spojrzeniem, po czym uśmiechnęła się. Miała miły
uśmiech, jak u uczennicy, ale ja i tak wiedziałem.
- Oczywiście - odparła. - Przyda mi się trochę towarzystwa. -
Zawsze mówią te same rzeczy, lecz nikt tak naprawdę tego nie słucha.
One nie są tu przecież po to, by mówić.
Usiadłem tak, by widziała moją przywieszkę i zasunąłem zwykłe
banały: chłodna noc, może będzie padać śnieg, doskonali tancerze,
trochę zbyt tłoczno jak na środek tygodnia. Dzięki temu, wszystko
potoczyło się niejako automatycznie. Postawiłem jej następnego
drinka, pozwoliłem, by umożliwiła mi rzut oka na jej przywieszkę -
całkiem zwyczajna rutyna. Przede wszystkim obserwowałem ruchy
jej warg i sposób, w jaki wdychała powietrze. Była dobra, co najmniej
tak dobra, jak pozostałe damy, które wykryłem, a może nawet lepsza.
Gdy chemię układu pozostawiam samej sobie, lecę na pewien typ, tak
jak każdy, a ona była w tym moim typie. Tamte cztery - one też były
dobre, ale ta jest jedyna. Miałem nadzieję, że w ostatecznym efekcie
potwierdzi się to.
Czekałem, kiedy poruszy temat, jak spędzić resztę wieczoru.
Teraz, kiedy już ją rozpracowałem, wcale się nie spieszyłem. Z
każdym wdechem czułem w sobie coraz to większą moc, a było to
odczucie bardzo przyjemne. W każdym razie nie kazała mi zbyt długo
czekać. Naprawdę mnie pożądała.
Podałem jej płaszcz i ująłem pod ramię, by poprowadzić przez
zatłoczony bar. Miała gładką skórę. Kiedy wyszliśmy już na
zewnątrz, pocałowałem ją tak naprawdę mocno. Przylgnęła do mnie
najmocniej jak tylko można. Nawet przez gruby płaszcz wyczuwałem
jej miękkie ciało.
- Chodzmy do mnie. To tuż za narożnikiem - powiedziałem.
- Zwietnie. Mi pasuje - odparła. - Im bliżej, tym lepiej. -
Powtórnie pocałowała mnie i pozwoliła prowadzić się pod rękę.
Mieszkanie było blisko, dlatego, że specjalnie dla niej wynająłem
je nazajutrz, gdy zobaczyłem ją pierwszy raz, tuż przed zmianą mojej
twarzy. Mieszkanie było umeblowane, z jedną sypialnią, bardzo
ładne. Musiałem tylko wstawić wyższe, szersze łóżko i zdobyć dobry,
ostry nóż rzeznicki.
Pozwoliła, bym zdjął jej płaszcz, a jak tylko go odwiesiłem,
znowu mnie pocałowała. Nie chciała tracić czasu. Inne też nie tracą ze
mną czasu. Nie musiałem nawet myśleć o chemii mego układu, cała
moc była we mnie.
Zdjąłem z niej sukienkę, szal po szalu. Zmiała się i pytała jak
wróci do domu. Powiedziałem, żeby się nie martwiła, bo ja się tym
zajmę. Aaskotaliśmy się tymi szalami i pierwszy raz zaliczyliśmy na
kanapie. Wszystko absolutnie legalne, tak by mogła naprawdę
czerpać radość, a ja żebym widział, jak dochodzi do finału. Zawsze
daję im dobry finał.
Potem podniosłem ją i zaniosłem do sypialni. Była lżejsza niż
mogło się wydawać i niższa. Poza tym była pulchna, słodka i gotowa.
- Dobry jesteś, naprawdę - powiedziała, gdy położyłem ją na
łóżku.
- Dziękuję - odparłem. Następnie dałem jej małą szprycę środka
uspokajającego. Twarz jej nabrała zabawnego wyrazu, coś mówiła, po
czym zrobiła się śpiąca. Dawka była mała, w sam raz, by ją nieco
bardziej rozluznić.
Aóżko sięgało mi do pasa. Ułożyłem ją na skraju w taki sposób,
w jaki chciałem ją mieć. Usiłowała usiąść i pytała: - Czy to jest
legalne?
- Oczywiście, że tak - odparłem. - Zaufaj mi. Uśmiechnęła się,
położyła z powrotem i przeczesała dłońmi włosy. Była wstawiona, ale
nadal chętna.
- Okay - powiedziała. - W końcu jestem na plecach pod tobą. -
Zachichotała znowu, niczym uczennica na pierwszej randce.
Pochyliłem się i całowałem gładką skórę wewnątrz jej ud.
- Hej - powiedziała. - Hej, nielegalne.
Znowu próbowała usiąść, ale dałem jej niewielką szprycę
usztywniacza, w sam raz, by zrobiła się nieporadna i dała sobą łatwo
kierować. Kombinacja była doskonała: środek uspokajający wraz z
usztywniaczem. Dawki ustalałem sam.
- Odpręż się, Damo Miłości - powiedziałem. - To ma być dla
ciebie wielka przyjemność.
Położyła się z powrotem, a ja dalej ją całowałem. Zaprzestała
walki. Zawsze tak robią, przestają. Tak naprawdę każda z nich,
głęboko w środku, jest po prostu grzejącą się suką. Z jej potem
wydzielała się mieszanka obawy i seksu, mieszanina o wiele lepsza
niż u innych.
Wykorzystywałem ją przez kilka godzin. Za każdym razem,
kiedy przesuwałem ją w nową pozycję, troszkę walczyła, ale miałem
nad nią pełną kontrolę. Poza tym, nic ją to nie bolało. Nie ma
potrzeby robić im krzywdy. Kiedy przestawała walczyć, ja też byłem
gotów przestać. Wszystkie one po jakimś czasie wypalają się tym
sposobem. U niej, o zgrozo, trwało to dłużej niż u innych.
Zostawiłem ją na łóżku i poszedłem do kuchni po nóż, Ostatni raz
na finisz, potem prysznic i przed brzaskiem wyjść stąd.
Gdy wróciłem do pokoju, przekonałem się, że zdołała się
przesunąć i teraz leżąc na skraju łóżka wpatrywała się We mnie. Jak
tylko zobaczyła nóż, jej oczy nabrały zabawnego wyrazu. Przedtem w
ogóle nie zauważyłem, jak bardzo były niebieskie i naprawdę ładne.
Inne kobiety były zbyt wyczerpane, by cokolwiek zauważyć.
- Wszystko w porządku, Damo Miłości - powiedziałem, -
Jeszcze tylko jeden raz.
Oczy utkwiła we mnie, gdy podchodziłem do łóżka i wcale nie
zwracała uwagi na nóż. Wciągnąłem w nozdrza woń jej narastającego
podniecenia i strachu. Pochyliłem się, by ją pocałować, a ona ani na
chwilę nie zamknęła oczu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]