[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mu się jak żadna inna kobieta. Że ekscytuje go
jej niewinność i wreszcie, że potrafi dać jej
szczęście.
W tym wszystkim jednak najważniejszy jest
Jeff.
Donavan za wszelką cenę chciał wyrwać swe-
go jedynego siostrzeńca z piekła, w którym chło-
pak tkwił od śmierci matki. Musiał użyć całej siły
perswazji i tysiące razy ugryźć się w język, by
w końcu osiągnąć cel: jego wredny szwagier
zgodził się, by Jeff spędził u niego ferie wiosenne.
Donavan uznał to za połowę sukcesu.
Teraz, kiedy Jeff znalazł się pod jego dachem,
nie zamierzał oddawać go ojczymowi. Porozumiał
106
MIŁOŚĆ WARTA MILIONY
się z prawnikami współpracującymi z Mesa
Blanco i poprosił, by w jego imieniu oficjalnie
wystąpili o przyznanie mu prawa do opieki nad
siostrzeńcem.
Tak więc koła machiny prawnej już poszły
w ruch.
– Wujku, jesteś pewny, że nie będę ci prze-
szkadzał? – zapytał Jeff.
Siedział wygodnie rozparty w fotelu. Ostrzy-
żony na jeża i śniady, wyglądał na niezłego
urwisa.
– Nie, stary, na pewno nie będziesz mi prze-
szkadzał – zapewnił go Donavan. – Chyba już
zauważyłeś, jak łatwo się dogadujemy.
– Jasne! – Chłopiec uśmiechnął się. – Pojeź-
dzimy jutro na koniach?
– Czemu nie? Najpierw jednak musimy poje-
chać do tuczarni i sprawdzić, czy dobrze karmią
nasze bydło. Poza tym pracuje tam ktoś, komu
chciałbym cię przedstawić.
– Ta Fay, tak? – domyślił się Jeff, kwitując
uśmiechem zaskoczoną minę wuja. – Jak lecieli-
śmy samolotem, cały czas o niej mówiłeś.
Nie patrząc Jeffowi w oczy, Donavan zapalił
cygaro. Nie zdawał sobie sprawy, że tak łatwo
odgadnąć, co czuje. Stęsknił się za Fay, do czego
niechętnie przyznawał się sam przed sobą. Przez
całe życie był wolny jak ptak. Nie zamierzał
Diana Palmer
107
rezygnować ze swobody nawet wtedy, gdyby dla
dobra Jeffa poślubił Fay.
– Nie zadzwonisz do niej? – zapytał Jeff.
– Nie – odparł krótko.
Myślał, żeby to zrobić, ale uznał, że nie wolno
mu ulegać takim zachciankom. Jeśli ma osiągnąć
cel, musi postępować dokładnie tak, jak zaplano-
wał. Zachowując się jak zakochany nastolatek,
ryzykuje utratę kontroli nad swoim życiem.
– Fajnie tu u ciebie – odezwał się Jeff. – Nie
lubię szkoły kadetów. Nic tam nie można zrobić
bez pozwolenia.
– Tylko nie myśl sobie, że ja ci będę na
wszystko pozwalał – zastrzegł się Donavan.
– Przecież wiem – odparł chłopiec. – Ty przy-
najmniej mnie lubisz. Nie tak jak ojczym. On
mnie nie znosi! – dodał chłodno. – Zwłaszcza
odkąd się z nią ożenił. Wujku, wiesz, że on wcale
nie kochał mojej mamy?
Donavan zacisnął zęby.
– Wiem.
Donavan wolał nie rozwijać tego tematu,
choć doskonale zdawał sobie sprawę, że liczne
romanse szwagra wpędziły jego siostrę do grobu.
Kochała męża tak bardzo, że jego notoryczna
niewierność wywołała depresję, która do tego
stopnia nadwątliła jej siły, że zabiło ją zwy-
kłe zapalenie płuc. Po jej śmierci Donavan
108
MIŁOŚĆ WARTA MILIONY
znienawidził tego człowieka. Wolałby, by siostra
do końca życia opłakiwała pierwszego męża, niż
lekkomyślnie pakowała się w drugi związek,
który od samego początku był skazany na niepo-
wodzenie.
– Co ta mama w nim widziała? – zastanawiał
się bezradnie Jeff. – Pije jak smok, stale gdzieś się
włóczy. Jestem pewny, że zdradza tę swoją nową
żonę.
Donavan nie byłby zaskoczony, gdyby napra-
wdę tak było. Przecież ten facet uganiał się za
swoją aktualną żoną, będąc jeszcze mężem jego
siostry.
– Zapomnijmy o nim na parę dni – zapropono-
wał. – Zagramy w szachy?
– Super!
Podczas gdy oni siedzieli nad partią szachów,
Fay próbowała się odnaleźć w nowej sytuacji.
W przeszłości zdarzyło jej się zastanawiać po
cichu, jak wyglądałoby jej życie, gdyby nagle
straciła wszystkie pieniądze. W przypływie czar-
nego humoru pomyślała sobie, że oto los daje jej
niepowtarzalną szansę, by mogła się o tym prze-
konać. Przeczuwała, że jeśli tylko zdoła pokonać
lęk przed koniecznością samodzielnego zdoby-
wania środków do życia, na pewno nie zginie.
Co za szczęście, że spotkanie z Donavanem
Diana Palmer
109
sprowokowało ją do krytycznego spojrzenia na
jej dotychczasowe życie. Dzięki temu zaczęła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]