[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się da zrobić.
Wziął ją i poszedł.
Po kilku minutach był już z powrotem. Tym razem nie wsiadł do ślizgacza,
lecz schylił się i przez otwarte drzwiczki wsunął do środka dokument, który mu
dałem.
Pan mi nie powiedział rzekł tym swoim spokojnym głosem że już
pan występował o przyznanie przepustki i że jej panu odmówiono.
Zamarłem. Z ręką wyciągniętą do góry i wciąż jeszcze ściskającą przepustkę
spoglądałem na niego spod dachu ślizgacza.
60
Kto mi jej odmówił? Ten grupowy w środku? Ależ to zwykły podoficer!
A pan jest nie tylko oficerem, ale i adiutantem.
Mimo to odparł odmowa została wydana. Nie mogę zmienić raz
powziętej decyzji. Przykro mi. Udzielenie pańskiemu szwagrowi przepustki nie
jest możliwe.
Dopiero wówczas dotarło do mej świadomości, że papier, który mi oddał, nie
jest podpisany. Wpatrzyłem się weń, jak gdybym potrafił go w ciemności prze-
czytać i, posługując się wyłącznie siłą woli, zmusić podpis do pojawienia się na
pustym miejscu, gdzie się powinien znajdować. Potem zawrzała we mnie niepoha-
mowana wściekłość. Oderwałem wzrok od dokumentu i spojrzałem przez otwarte
drzwiczki ślizgacza na Jamethona Blacka.
A więc w taki sposób chce pan się z tego wykręcić?! wykrzyknąłem.
Oto jaką znalazł pan sobie wymówkę, żeby wysłać męża Eileen na śmierć. Nie
myśl sobie, że cię nie przejrzałem, panie Black, bo cię przejrzałem na wylot!
Ponieważ stał tyłem do światła, trzymając twarz w cieniu, nadal nie byłbym
w stanie dojrzeć jakichkolwiek zmian, które mogły na niej zajść po moich sło-
wach. On zaś odpowiedział tym samym pozbawionym wahania głosem:
Widział pan tylko człowieka, panie Olyn rzekł. Nie Naczynie Pana.
Muszę już wracać do moich obowiązków. Do widzenia.
Powiedziawszy to, zatrzasnął drzwiczki ślizgacza, odwrócił się i wrócił na
przełaj przez parking. Siedziałem, patrząc w ślad za nim i gotując się wewnętrz-
nie z wściekłości na samą myśl o obłudnym frazesie, którym poczęstował mnie
na odchodnym, znalazłszy sobie przedtem, jak sądziłem, wygodny pretekst do
odmowy. Wreszcie zdałem sobie sprawę z tego, co robię. Gdy otwarły się drzwi
budynku Dowodzenia, jego ciemna sylwetka mignęła na ich tle i zaraz zniknę-
ła, a w ślad za nią, wraz z zamknięciem się drzwi, zniknęło światło. Kopnięciem
uruchomiłem ślizgacz, odwróciłem go wokół własnej osi i skierowałem ku wy-
jazdowi z terenu wojskowego.
Kiedy przekraczałem bramę, minęła właśnie trzecia nad ranem i odbywała się
zmiana warty. Ciemne sylwetki zluzowanych żołnierzy, wciąż jeszcze pod bronią,
ustawione były w szeregu i bez reszty pochłonięte wypełnianiem jakiegoś rytuału
ich osobliwego kultu.
Gdy mijałem żołnierzy, zaśpiewali czy też raczej zaintonowali jeden ze
swoich hymnów. Nie próbowałem wsłuchiwać się w słowa, lecz trzy początko-
we mimo woli wpadły mi w ucho. %7łołnierzu, nie pytaj. . . brzmiały trzy słowa
otwierające, jak się pózniej dowiedziałem, ich osobliwy hymn bojowy, śpiewany
w chwilach szczególnej radości oraz w wigilię bitwy.
%7łołnierzu, nie pytaj. . . rozbrzmiewało mi przez cały czas szyderczo w uszach,
gdy odjeżdżałem z nie podpisaną wciąż przepustką Dave a w kieszeni. I raz jesz-
cze wezbrała we mnie wściekłość, i raz jeszcze poprzysiągłem sobie, że Dave
nie będzie potrzebował żadnej przepustki. Przez cały nadchodzący dzień na linii
61
frontu ani na chwilę nie spuszczę go z oka i w mojej obecności znajdzie obronę
i całkowite bezpieczeństwo.
Rozdział 9
Gdy rano w holu mego hotelu wysiadłem z kolejki podziemnej, łączącej port
kosmiczny z Blauvain, była godzina szósta trzydzieści. W oczach miałem piasek
i wargi suche jak pieprz, jako że od dwudziestu czterech godzin nie zmrużyłem
oka. Nadchodzący dzień zapowiadał wiele wydarzeń, więc prawdopodobnie rów-
nież przez następne dwadzieścia cztery nie mogłem liczyć na odpoczynek. Ale
praca przez dwa lub trzy dni na okrągło, bez odrobiny snu, to ryzyko zawodo-
we reportera. Docierasz do informacji, sytuacja z sekundy na sekundę może się
zmienić i póki się to nie stanie, po prostu musisz trzymać rękę na pulsie.
Powinienem być wystarczająco przytomny, a gdyby w ostatniej chwili coś
okazało się nie tak, jak trzeba, miałem jeszcze tabletki, które pozwoliłyby mi to
przetrzymać. Tak się jednak złożyło, że znalazłem w recepcji coś, co z miejsca
poprawiło mi nastrój i wybiło z głowy ochotę do spania.
Był to list od Eileen. Odszedłem na bok i nacisnąłem kopertę.
Najdroższy Tam!
Wiośnie dostałam Twój list, w którym donosisz, że chcesz zabrać Dave a z li-
nii frontu i zatrzymać go jako asystenta. Jestem taka szczęśliwa, że wprost nie
mam słów, by wyrazić swoje uczucia. Nigdy by mi do glowy nie przyszlo, że ktoś
taki jak ty, Ziemianin, wciąż w Gildii reporterów zaledwie czeladnik, móglby dla
nas coś takiego zrobić.
Jak mam Ci dziękować? I czy zdołasz mi przebaczyć żywot, jaki wiodłam
przez ostatnie pięć lat, nie pisząc i nie interesując się, co u Was wszystkich sły-
chać? Nie byłam dla Ciebie dobrą siostrą. Ale to tylko dlatego, iż zdawałam sobie
sprawę, jaka jestem bezradna i bezużyteczna, i przez cały czas, nawet jeszcze ja-
ko mała dziewczynka, czułam, że w głębi duszy wstydzisz się mnie i zaledwie
tolerujesz.
I kiedy jeszcze powiedziałeś mi owego dnia w bibliotece, że moje małżeństwo
z Jamethonem Blackiem nigdy by nie moglo się udać nawet wówczas dobrze
wiedziałam, że masz rację, to, co o mnie mówiłeś, było szczerą prawdą ale
nie mogłam się powstrzymać, by Cię za to nie znienawidzić. Wydawało mi się
wówczas, że tak naprawdę to byłeś dumny z faktu, że udało Ci się nie dopuścić
do tego, bym odeszła z Jamiem.
63
Dopiero to, co teraz robisz, by ochronić Dave a, pokazało mi, jak bardzo się co
do Ciebie myliłam i jak bardzo, bardzo muszę odpokutować za to, że mogłam tak
myśleć. Odkąd Mama i Tatuś umarli, tylko ty jeden zostałeś mi na całym świecie
i naprawdę Cię kochałam, choć nieraz wydawało mi się, że wcale Ci na tym nie
zależy, nie bardziej niż wujkowi Mathiasowi.
W każdym razie odkąd spotkałam Dave a, a on się ze mną ożenił, wszyst-
ko to już należy do przeszłości. Musisz przyjechać kiedyś na Cassidę do Alban
i zobaczyć nasze mieszkanie. Mieliśmy wielkie szczęście, że dali nam takie duże.
To mój pierwszy prawdziwy własny dom i myślę, że będziesz zdumiony, widząc,
jak wspaniale go urządziliśmy. Dave, jeśli go zapytasz, opowie Ci o wszystkim
nie uważasz, że jest cudowny, to znaczy jak na kogoś, kto zechcial mnie poślubić?
Jest taki dobry i taki lojalny. Czy wiesz, że kiedy mieliśmy się pobrać, pragnął,
bym Cię zawiadomiła o naszym ślubie pomimo tego, co wtedy do Ciebie czułam?
Ale ja nie chciałam. Tylko że oczywiście to on miał słuszność. On ma zawsze
słuszność, tak samo jak ja zawsze jestem w biedzie, dobrze o tym wiesz, Tam.
Ale raz jeszcze Ci dziękuję, dziękuję Ci za wszystko, co robisz dla Dave a,
i niech towarzyszy Warn cała moja miłość. Powiedz Dave owi, że jeszcze dzisiaj
napiszę do niego również, ale wydaje mi się, że jego poczta połowa nie dotrze tak
szybko, jak Twoja.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]